Ronald Szczepankiewicz

Ronald Szczepankiewicz

Od zawsze kochałem samochody. To z ich powodu pierwszy poszedłem raz do pracy. Gdy zagranicą zarobiłem na swoje pierwsze auto, kupiłem je bez wahania – Ford Scorpio z 1993 roku. Niestety szybko okazało się, że samochód większość czasu musi spędzać w warsztacie. Przekonałem się, że samochód, który spełni moje oczekiwania, kosztuje o wiele więcej. Z tego powodu ponownie poszedłem do pracy, tym razem w Polsce.

Przez 3 lata pracowałem w Hewlett Packard jako przedstawiciel handlowy. Mimo, że było to interesujące doświadczenie, zrozumiałem, że pracując tam dalej, nigdy nie będzie mnie stać na spełnienie moich motoryzacyjnych marzeń. Tak, to samochody motywowały mnie do samorozwoju i wyznaczały życiowe celowe.

Tym razem postanowiłem zmienić strategię i zająłem się doradztwem finansowym widząc potencjał właśnie w tej branży. Mimo, że należałem do pierwszych roczników, które ominęła obowiązkowa służba wojskowa, mogę śmiało powiedzieć, że praca w doradztwie była jak wojsko. Dyscyplina, rozwój i zaangażowanie na 100 procent. Choć praca była bardzo ciężka, nareszcie odkryłem coś, co dawało mi prawdziwą satysfakcję.

Uwielbiam kontakt z ludźmi. Praca w sektorze finansowym pozwoliła mi odkryć narzędzia, które z powodzeniem można wykorzystać w życiu, ZARABIAJAC NA TYM KROCIE. Wprawdzie wtedy jeszcze nie myślałem o inwestowaniu w nieruchomości, jednak wyznaczyłem sobie ambitny cel – przed trzydziestką stać się wolnym finansowo. Miałem jeszcze tylko sześć lat.

Na początku drogi, którą obrałem po raz pierwszy zetknąłem się z książką Roberta Kiyosaki Bogaty ojciec, Biedny ojciec. Mimo, że od dawna o niej słyszałem, musiały minąć lata zanim zdecydowałem się ją przeczytać. Teraz z perspektywy czasu, uważam to za moją największą życiową porażkę. Biorąc pod uwagę, ile się z niej nauczyłem i jak zmieniła moje podejście do pracy do dzisiaj zastanawiam się co by było, gdybym przeczytał ją wcześniej.

Czas mijał, a ja zmieniłem firmę doradczą. Doradców finansowych uczy się, że inwestowanie w nieruchomości jest trudne, ryzykowne i przynosi maksymalnie 3-4% dochodu rocznie, a pieniądze lepiej jest zainwestować w program regularnego oszczędzania. Co ciekawe, większość doradców nie korzysta z takiego programu, ciekawe dlaczego…?

Zdobywałem wiedzę, zdobywałem doświadczenie, ale bez pomocy książek Roberta przełom w moim życiu nigdy nie byłby możliwy. Gdy tylko przeczytałem książki Bogaty ojciec, Biedny ojciec oraz Kwadrant przepływu pieniędzy, mój świat wywrócił się do góry nogami. Nic już nie było takie samo.

Był rok 2012. Do 30. urodzin pozostało mi jeszcze niespełna 3 lata. Czas uciekał… W pewną kwietniową środę 2012 roku, dzień po przeczytaniu drugiej książki Roberta, zapisałem się na szkolenie z inwestowania w nieruchomości. Dzień po jego ukończeniu rzuciłem pracę w korporacji i otworzyłem własne doradztwo kredytowe. Po latach spędzonych w przekonaniu, że na nieruchomościach zarabia się co najwyżej jak na lokacie, wybudziłem się ze snu. W tym momencie wiedziałem już, że to fikcja. Inwestowanie w nieruchomości NIE jest trudne, NIE jest ryzykowne i NIE wymaga dużego kapitału własnego. Nie wierzcie, jeżeli ktoś mówi Wam inaczej!

Dzięki szkoleniom poznałem dziesiątki inwestorów, którzy wkrótce zostali moimi klientami, a kilku z nich nawet wspólnikami. Za sprawą pośrednictwa przy kredytach hipotecznych, pomogłem setkom inwestorów w dotarciu do wymarzonej wolności finansowej. Widząc tysiące różnych przypadków, dziś niewiele może mnie zaskoczyć.

Moja wiedza okazała się na tyle unikalna, że postanowiłem się nią podzielić, wydając pierwszy w Polsce kompletny podręcznik. Tak narodziła się książka Tajna broń kredytobiorcy. Jest to książka szczególnie ważna dla inwestorów korzystających z kredytu hipotecznego w nabywaniu nieruchomości – napisana przez inwestora dla inwestora.

W wieku 28 lat kupiłem własną nieruchomość na kredyt, aby czerpać dzięki niej przychód pasywny z wynajmu. Choć jest to dobry sposób na uzyskanie wolności finansowej, dla mnie okazał się niewystarczający, ponieważ był zbyt wolny. Trzydzieste urodziny zbliżały się wielkimi krokami, zostało mi mniej niż 1,5 roku. Postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę i zająć się podnajmem. Na początku wraz ze wspólnikami podnajęliśmy dom położony blisko warszawskiej wyższej uczelni – Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Dziś rozglądamy się już za dużymi budynkami posiadającymi minimum 80 pokoi.

Do tego czasu przeszedłem przez wszystkie kwadranty: od P – pracownika, poprzez S – samozatrudnienie, aż po kwadrant B – biznes. Cały czas pamiętałem słowa Roberta Kiyosaki – trzymaj się jak najbliżej nieruchomości. Cel, jakim była wolność finansowa, został osiągnięty na prawie 9 miesięcy przed wyznaczonym terminem. Co więcej, to dopiero początek.

Nieruchomości mają ogromny potencjał inwestycyjny, a dla mnie są przepustką do spełnienia motoryzacyjnych celów. Moim największym marzeniem jest Jaguar E. Dzięki posiadaniu przychodu pasywnego zwiedzam świat – w tym roku lecę na motoryzacyjną wycieczkę do Stanów Zjednoczonych, coś co jeszcze kilka lat temu było poza moim zasięgiem. Marzenia – warto je mieć i warto je spełniać! Wiem, że jest to możliwe! Trzymam kciuki za Ciebie i Twoje marzenia. Pomóż im, aby się spełniły – pobierz bezpłatny fragment książki!